27 października środa
Nie odzywałam się długo, bo wysiadł mi internet, czasu tez jakoś mi brakło na pisanie. Poruszył mnie przeczytany dzisiaj list w ''Gazecie Olsztyńskiej'', poruszył i co tu kryć - wkurzył. List dotyczył znęcania się jakiś gówniarzy (zwrot użyty z premedytacją, bo jedyny cenzuralny, jaki ciśnie mi się na usta), nad kociakiem. sama mam kota, obecnie już siedmioletniego, który był maltretowany w dzieciństwie. Do tej pory ma uraz i boi się ludzi. Patrząc na niego, sadzę, że gdybym to ja była świadkiem takiego zdarzenia, te gn.. typki, byłyby biedne, bo nie ręczę do czego mogłabym być zdolna. Chociaż, jak mówi mój znajomy, uderzysz ..., a odpowiesz za człowieka. Może było ostro, ale każdy kto miał do czynienia ze zwierzakiem skrzywdzonym, przyzna mi rację, mam nadzieję.
A ci, którzy biją /zabijają/ maltretują zwierzęta z reguły nie odpowiadają wcale albo kary są żenująco niskie (jakaś grzywna, sporadycznie "zawiasy"). A od dręczenia zwierząt niedaleka droga do czynienia tego samego ludziom... takie mam wrażenie...
OdpowiedzUsuńChociaż teraz (godz. 19.54) oglądam Wiadomości w TVP1 i jest jakieś światełko w tunelu - sąd w Chełmnie wydał wyrok pół roku bezwzględnego pozbawienia wolności dla dwóch mężczyzn za powieszenie psa. Tylko, że i tak się pewnie odwołają, a po odwołaniu może być różnie...