piątek, 30 lipca 2010

Beczka, czyli dlaczego MPK nie lubi emerytów?

30 lipca piątek
Ostatnio dużo jeżdżę po Olsztynie komunikacją miejską, a szczególnie linią numer "16". Za każdym razem przyjeżdża malutka Scania pełna pasażerów w wieku powiedzmy - mocno średnim. w autobusie jest duszno i ciasno, nie bardzo jest się czego "łapać"i ci biedni starsi ludzie "fruwają" po całym autobusie. Jeździłam w różnych kierunkach - i z Zatorza do Tracka i z Zatorza w kierunku Kolonii Mazurskiej i za każdym razem podczas podróży nurtowało mnie to samo pytanie:"Czy fakt, że pasażerowie w słusznym wieku nie płacą, albo płacą mniej za bilet, wystarcza by ich nie szanować?A co z tymi, którzy płacą normalnie za bilety i też podróżują tą linią?"Jest to linia, która łączy inne osiedla z cmentarzem i zakładem energetycznym, a to są często praktycznie, docelowe miejsca podróży osób starszych wiernych tej właśnie linii. No dobra, koniec przynudzania, na finał mała anegdotka: podczas jazdy, pewnie dla zabicia czasu Pewien uroczy starszy pan zaczął czynić mi pewne awanse, a ponieważ zaczął robić się nieco natarczywy zapytałam go, co ja bym z nim robiła , bo nie umiem grać w szachy.Reakcja była, no właśnie , jaka? Jak myślicie?Pozdrawiam.

czwartek, 29 lipca 2010

Opiniotwórca, czyli Miejska turystka w wykopie.

29 lipca czwartek
Pada i pada ile może? Ja rozumiem, że susza i deszcz jest potrzebny, ale człowiek chciałby się poopalać i wygrzać przed zimą. Mało przyjemnie jest łazić po deszczu. Ale a propos łażenia, kopią w tym naszym Olsztynie i kopią. Człowiek ani się obejrzy jak wpadnie w jakiś wykop i wyjdzie na innej budowie, niż ta na której wpadł. Spotkał mnie wczoraj zaszczyt - miałam okazję być wśród recenzentów naszej lokalnej gazety codziennej. Zawsze przy takich okazjach zauważam, że są ludzie, którzy przychodzą na takie spotkania także i po to, aby najeść i napić się za darmo. Najbardziej przeszkadzają jednak ci, którzy nie mogą nagadać się w domu z rodziną ,tylko muszą czynić to na podobnych spotkaniach nie dając nikomu dojść do głosu. Zamiast dyskusji jest mnóstwo słuchaczy i jeden orator. ogólnie jednak spotkanie było bardzo miłe i nie miałabym nic przeciwko powtórce.
Zawsze lepiej być oceniającym, niż ocenianym, prawda?

wtorek, 27 lipca 2010

Pogoda pod psem, czyli kot wie lepiej

25 lipca niedziela
Znowu leje, szaro ponuro i nudno.Nic się nie chce, ani wyjść ani siedzieć w chacie.Na Starówce są imprezy, ostatni dzień Jarmarku Jakubowego i do Muzeum można wejść za darmo, tylko trzeba wyjść.No, może później, na razie paczka chrupek orzechowych i kot na kolanach.Biorę kocura na ręce, ale ten wyrwał się, fuknął coś z dezaprobatą i usiadł dokładnie tam gdzie był wcześniej.Zaczął wylizywać futerko, jak nic poczuł się mocno przybrudzony i ułożył do snu.Porządne domowe koty w taką pogodę oddają się błogiemu lenistwu i może warto je naśladować?

poniedziałek, 26 lipca 2010

Nici z wyciecZki, czyli Opatrzność czuwa!

24 lipca sobota
Wstałam wcześnie, żeby zdążyć na wycieczkę zorganizowaną przez Urząd Miasta i Pana Andrzeja Bobrowicza,opiekuna tej dyscypliny.Fajna sprawa! Sądząc po ilości uczestników nie tylko ja tak uważam.Człowiek tyle mieszka w Olsztynie i nic o nim nie wie, a przynajmniej-niewiele.Po mieście wycieczki są krótkie, po leśnych duktach-dłuższe, zawsze jednak ciekawe.Tak więc szykuję się na wyprawę i za każdym razem coś mnie zatrzymuje.Chcę nawet dołączyć do nich później, bo już wiem gdzie będą, ale nic z tego.Jestem zła jak szerszeń(to określenie mojego Taty, który uważa że lepiej wtedy ze mną nie zadzierać).Po paru chwilach jestem wdzięczna losowi, że się jednak nie wybrałam i że chyba Opatrzność nade mną czuwała.Do zobaczenia za tydzień na zielonym szlaku!Oby tylko pogoda dopisała.Cześć!

Złe parkowanie, czyli Miejska Turystka na komisariacie

22 lipca piątek
Gorąco jak w Afryce, chociaż nie-tam jest teraz zima, tak więc gorąco jak w Afryce latem.Niestety, trzeba ruszyć szlachetne litery i wyjść.Na ulicy Sienkiewicza stoi sobie wielka landara(kombiak,Lacetti srebrzysty) jakby cały chodnik należał tylko do niego, od krawężnika do trawnika.Pukam grzecznie i pytam czy mógłby przestawić samochód, widzę co prawda, że gość gada przez telefon i właściwie nie powinnam mu przeszkadzać, ale jak mam przejść?Inni chodzą ulicą, tylko czy mam ryzykować życie przez kogoś, kto ma gdzieś przepisy?Kierowca(?) nawet mnie nie zauważył rozparty na siedzeniu jak basza.Pytam go więc ponownie, tyle że już ostrzej czy zna kodeks i wie ile chodnika należy zostawić pieszym.Nic, zero reakcji, no dobra, myślę sobie, skoro mam do czynienia z bucem, który wyraźnie ma mnie gdzieś to gadka nic tu nie pomoże.Strzeliłam fotkę komórką(wszak teraz to co drugi jest artystą fotografikiem) i dzwonię pod alarmowy.Mam się zgłosić do komendy miejskiej, stąd mam blisko, więc idę.Jeśli zaczęłam tę wojnę to nie mogę się teraz wycofać.W końcu, mamy rocznicę Grunwaldu a to zobowiązuje.Okazało się, że nie ma kto przyjąć zgłoszenia i muszę poczekać, okay, czekam.Czekam i czekam i zastanawiam się czy to test na przetrzymanie, jestem twarda a poza tym mam czas więc czekam.Alleluja! Doczekałam się!Przyszło dwóch mundurowych, chociaż nie z drogówki, ale przyjęli zgłoszenie.Jedno co mnie przy tym zastanowiło to to, że muszę trzymać na swojej komórce dowód rzeczowy.Przyznaję iż sądziłam, że to zdjęcie zostanie ściągnięte z telefonu i będę miała je z głowy.Na komisariacie warunki polowe, teraz rozumiem co znaczy niedoposażenie policji. Przyznaję, że jestem zaskoczona, bo to ważna jakby nie było instytucja i powinna być dotowana wystarczająco.Przez ten czas, który spędziłam na posterunku miałam okazję poznać budynek.Zauważyłam pod schodami małe drzwi zamykane na kłódkę , czyżby areszt?Naszły mnie przy tym też dwie refleksje, jedna niestety spóźniona-po jakie licho to zaczęłam?!Druga- trzeba uczciwie przyznać, że mamy bardzo przystojną policję!Dobra koniec na dzisiaj.Cześć!