wtorek, 4 września 2012

Zmiana obyczajów znak czasów.

4 września wtorek
No i koniec wakacji, wczoraj zaczął się rok szkolny, miałam okazję obserwować jak teraz młodzież ubiera się tego dnia i wierzcie, jestem pod niemym wrażeniem. Za moich czasów, a nie było to znowu aż tak dawno,  obowiązywała gala, czyli czarna  lub granatowa spódnica i biała bluzka, a teraz to jest misz masz. Dozwolone super mini i wysokie szpilki, nie wspominając o dowolności w kolorystyce stroju. Ale cóż, co czasy to inne obyczaje.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Reklamacja i co z niej wynikło.

Niedziela
 Odebrałam ostatnio buty z reklamacji w Lejdis, koło koktajlu. Buty były nienaprawione i opatrzone opinią do której nikt się nie przyznał, chociaż widniała pod nią imienna pieczątka.  Z uwagi na koszt butów, miałam ogromną ochotę dać je pani Karolinie S. z adnotacją żeby je sobie wsadziła gdzieś, ale po rozmowie z panią Rzecznik praw konsumenta, postanowiłam oddać sprawę do sądu konsumenckiego. Okazało się, że owa pani S. jest dobrze znana pani Rzecznik z podobnych spraw. Zanim jednak trafiłam do rzecznika, byłam w inspekcji handlowej i nie polecam tej instytucji, gdyż miałam wrażenie, że chcą mnie tam zbyć i bylebym tylko nie chciała ich angażować w żadną sprawę. Nie pozwolono mi zrobić ksero dokumentów, tylko wysłano mnie w miasto w poszukiwaniu punku ksero, a znalezienie go w centrum nie jest łatwe szczególnie dla kogoś, kto nie wie gdzie go szukać. Zbyć się nie dałam, ksero zrobiłam, teraz czekam co będzie dalej, o efektach poinformuję. Pozdrawiam.

wtorek, 10 lipca 2012

Uroki zakupów w saunie marketowej.

10 lipca wtorek
Wybrałam się w niedzielę do Reala  na zakupy. Przyznaję, dawno w nim nie byłam, toteż aż mnie odrzuciła parna kurtyna, którą poczułam przy wejściu. Latałam po sklepie z prędkością odrzutowca byle jak najszybciej zrobić zakupy i wyjść. Niestety, trafiłam na kasę wolnego ruchu, skutek? Spędziłam w tym markecie przy kasie parę kwadransów, uciekły mi wszystkie pasujące autobusy powrotne, oraz mocne postanowienie - nie jadę tam do jesieni ( chłodnej! ). Nie wierzę, żeby w tak dużym sklepie nie było klimatyzacji, skoro nawet w osiedlowych niektórych sklepikach ona jest, po prostu sklep oszczędza na prądzie kosztem zdrowia i samopoczucia klientów. Pozdrawiam.

czwartek, 28 czerwca 2012

Nie zawsze najlepsze jest dobre.

28 czerwca czwartek
No i kto by się spodziewał, że Portugalia odpadnie z półfinału? Nie spisał się Ronaldo, oj nie spisał. Przereklamowany gwiazdor i tyle., bardziej ze swoją prezencją nadaje się do reklam niż do piłki. Oglądałam w poniedziałek badania jego możliwości i jestem pod wrażeniem tego, jak po ciemku strzelił dwa gole, może na meczu z Hiszpanią w momencie, gdy strzelał, należało zgasić światło? Może by trafił wreszcie do bramki.
Zawsze mi się wydawało, że to okropnie zarozumiały bufon, ale przyznaję, iż po tym programie z jego udziałem, trochę zaczynam rozumieć dlaczego taki właśnie jest. Tym bardzie mnie dziwi, że tak wspaniały jegomość, nie trafił ani razu w bramkę Hiszpanów. Pozdrawiam.

wtorek, 26 czerwca 2012

Dzieciobójczynie, najgorsze co żyje.

26 czerwca wtorek
Kolejny dzień z paskudną pogodą. Czerwiec to podobno najpiękniejszy miesiąc lata, być może, ale nie w tym roku. Truskawki drogie ii się kończą (patrz-pogoda), opalać można się tylko w solarium. Słucham wiadomości i nie mogę pojąć, jak matka może zabić własne dziecko?! Ja musiałam uśpić suczkę i to nie własnymi rękoma i nie mogę to tej pory się otrząsnąć, a minęły już trzy lat.Jak można zabić własne dziecko, nie wiem, nie rozumiem, koszmar! Niektóre dzięki zbrodni chcą zostać celebrytkami, ja nie nazwałabym ich nawet ludźmi.

piątek, 15 czerwca 2012

Relikty minionej epoki.

15 czerwca piątek
No i proszę, już piątek, czyli początek weekendu, jak ten czas szybko leci przy rozgrywkach piłkarskich. A propos emocji piłkarskich, skoro już wiadomo, ze w bramce stanie Tytoń, to może i lepiej. Szczęsny jest o niebo przystojniejszy (oczywiście według mnie!), ale ostatnio Przemek sprawuje się doskonale, a jak powiedział trener, zwycięskiego składu się nie zmienia. To tyle o futbolu, którym żyją i kibice i kibole i zwykli śmiertelnicy, którzy mieli inne hobby. Spotkałam wczoraj dwie dziewczyny, tak na ,,oko,, o pokolenie młodsze ode mnie i zaskoczyło mnie, że gry w które ja bawiłam się w szkole i na podwórku, okazały się dla nich nie reliktem minionej epoki, ale także aktualne. To mnie cieszy, bo znaczy, że nie wszyscy siedzą przed komputerem i żyją w wirtualnym świecie, ale uczestniczą w tym podwórkowym także.Pozdrawiam.

środa, 13 czerwca 2012

Euro - koko spoko.

13 czerwca środa
No i kto by się spodziewał takiego wyniku? Przyznaję ze wstydem, że byłam pewna iż dostaniemy aż miło, a tu taka niespodzianka. Jak tak dalej będzie, to mamy szansę na wyjście z grupy. Rosja raczej na pewno pokona Greków, a nam może uda się pokonać Czechów. Trzeba wierzyć iż zamiana Szczęsnego na Tytonia będzie dla Polski szczęśliwa. A mówili,ze tytoń szkodzi.Pozdrawiam.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Polska gola!!! Taka jest kibiców wola!!1

11 czerwca poniedziałek
No i kto by pomyślał, jeszcze kilka lat wstecz, że będziemy mieli u siebie Euro. Przyjeżdżają do nas koronowane głowy, notable polskie i zagraniczne i wszyscy, którzy coś znaczą , nie tylko dla sportu. Kosztowna ta impreza nieprawdopodobnie, ale na szczęście Unia dała, no i część futbolowego dobra zostanie u nas na dłużej, mowa oczywiście o drogach (pod warunkiem, że uda się je dokończyć!), stadiony i inna infrastruktura. Dobrze by było, żeby i nasi piłkarze nie zrobili blamażu i przynajmniej wyszli z grupy, ale sądząc po najbliższym przeciwniku ( Rosjanie!), nie mam złudzeń, jeśli skądś wyjdą to tylko z siebie. Pozdrawiam.

poniedziałek, 28 maja 2012

Niezdrowa ciekawość, bardzo szkodliwe plotki.

28 maja poniedziałek
 Czy tylko ja myślę, że mój wieżowiec to istna wieża Babel? Tylu mieszkańców, jedna nacja, ale tyle zawodów, tyle zachowań ,tyle różnic i jednocześnie jeden wspólny adres. Obserwuję swoich sąsiadów, czekając na windę, czy drapiąc się po schodach, wiem, że to brzydko ,ale lubię ich obserwować i zastanawiać się o czym myślą, gdzie idą, co się dzieje w ich życiu. Ot, zwykła ludzka, niezdrowa ciekawość. Niektórzy z moich sąsiadów zastanawiają się nad tymi sprawami głośno, a to czego nie wiedzą sobie dośpiewują tworząc plotki, ja przynajmniej nie plotkuję. Pozdrawiam.

środa, 9 maja 2012

Dzień Zwycięstwa i Dzień Unii, czyli historia i współczesność.

9 maja środa
Dzisiaj jest dzień Unii Europejskiej, a jeszcze do niedawna tego dnia obchodziliśmy Dzień Zwycięstwa.Właśnie słuchałam koncertu z okazji tego dnia w rosyjskiej telewizji, bo w naszej jakoś cisza. Szkoda,  jakby nie było wojna trwała sześc lat, pochłonęła wiele istnień ludzkich i to po obu stronach barykady, warto by o tym pamiętać.Chociaż tyle i aż tyle. To tyle, teraz z innej beczki, jest piękny dzień, słońce, ciepło niestety, na razie musi mi wystarczyć radość przez okno, bo umówiłam się i czekam. Nie lubię siedzieć w domu, szczególnie w takie dni, mogę przełazić je bez konkretnego celu. Od tego szwendania już robi mi się dziura w podeszwie adidasa. Jak to możliwe? Czy buty są do d..., czy chodniki zbyt dziurawe, czy rzeczywiście za dużo i za szybko łażę? Pozdrawiam.

środa, 2 maja 2012

Wycieczki z wałówką, czyli nie ma to jak sprawa w urzędzie.

2 maja środa
Wybrałam się dzisiaj do Urzędu Pracy w celu zarejestrowania jako osoba już bezrobotna, naiwnie myśląc, żę w takim dniu, między wolnymi nie będzie tłoku.O jakże się pomyliłam!W sumie to nawet nie było tłoczno tylko wprowadzono jakieś dziwne zasady, które generują sztuczny tłok i długie czekanie.Ale po kolei, zameldowałam się na swoim ,,starym,, stanowisku około godziny wpół do jedenastej,  gdy doszła moja kolejka, pani kazała mi udać się do informacji.Udałam się tam, dostałam do wypełnienia druki i numerek a coś tam, na tym numerku przewidywany czas oczekiwania na obsłużenie to sto minut!To nie żart, tak pisało na owym numerku.Okazało się jednak, że to sto minut w przypadku ,,zatrudniaka,, , to jeszcze nic, bo zostałam zarejestrowana po przeszło dwóch godzinach.Następnym razem wybiorę się tam z drugim śniadaniem i jakąś podręczną rozrywką, trzeba w końcu czymś wypełnić czas.Zastanowiło mnie jedno, na Olsztyn, powiat, rolników czy przedsiębiorców do rejestracji przygotowano cztery stanowiskach, przy których petent spędzał średnio około czterdziestu minut, po drugiej stronie było osiem stanowisk, przy których nie było żadnych petentów, czy nie można by było podzielić tego jakoś sensownie?Pozdrawiam.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Last minute, czyli majówka w Tunisie z metą w Londynie.

30 kwietnia poniedziałek
Dziwny dzisiaj dzień niby pracujący, a jednak dla wielu wolny. Zastanawiałam się jak dzisiaj jeżdżą autobusy miejskie i wierzcie mi, nie wie jaki rozkład obowiązuje, czy ten ,,normalny,, , czy ten z dni wolnych od nauki szkolnej. Chociaż w tak upalny dzień to przyjemniej chyba piechotką. W autobusach i gorąco, przypomniał mi się kierowca, który przy kilkunastu stopniach na zewnątrz miał włączone ogrzewanie), i co tu kryć aromatycznie, szczególnie na tych liniach, które jeżdżą koło Caritasu. Przez te kilka dni Olsztyn zamienił się w Tunis, szczęśliwcy, którzy mają swój kawałek czegoś zielonego, mniej szczęśliwi zadowalają się lasem, parkiem czy jeziorem. Niestety, teraz podobno obowiązywać będzie londyńska aura, czyli deszcze i burze, jednym słowem szaro, buro i ponuro. Optymiści twierdzą, że może się nie sprawdzi, oby nie. Pozdrawiam

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Ponuranki spod parasola.

16 kwietnia poniedziałek
Jak ja nie cierpię takiej pogody! Wiem, że deszcz jest potrzebny ale nic przyjemnego łazić po mieście w taką pogodę, załatwiając swoje duże i małe sprawy. To co mogę poodkładałam na jutro, bo może jutro będzie lepiej, może będzie, a może nie, zobaczymy. Kocham słonce i nie mogę się już doczekać tych ciepłych, słonecznych dni. Nie przeszkadzałby mi deszcz, gdyby nie kierowcy ochlapujący przechodniów z niezwykłą wprost radością. Straty wynikające z tego hobby są niestety po stronie poszkodowanych i żadne prawo ich nie chroni, niestety.

niedziela, 15 kwietnia 2012

BEzrobocie - raj dla wyzyskiwaczy pod płaszczykiem pracodawców.

15 kwietnia niedziela
No proszę, Święta, Święta i po Świętach, pocieszające, że już wkrótce kolejny długi weekend, czyli majówka. Jakby ktoś zapomniał - pierwszy i trzeci maja i jeśli się dobrze pokombinuje można mieć naprawdę długi weekend. Jeśli chodzi o mnie, to mi się szykuje bardzo długi wypoczynek, bo kończy mi się umowa o pracę, nie mam szans na przedłużenie. Co dziwne im mniej czasu mam na wykorzystanie zaległego urlopu, tym teoretycznie mam większe szanse na zostanie w firmie, na pewno będą to wiedzieć dopiero w ostatnim tygodniu kwietnia kiedy ja już nie zdążę wykorzystać zaległego urlopu. Co zastanawiające, pracując w agencji pracy tymczasowej, nie ma się praktycznie żadnych praw pracowniczych, przykład? Byłam kilka dni na zwolnieniu lekarskim i z tego tytułu zabrano mi dwa dni urlopu za miesiąc w którym byłam na zwolnieniu, co ciekawe, jest to zgodne z prawem pracy. Dzwoniłam ostatnio w odpowiedzi na ogłoszenia prasowe o zatrudnieniu pracownika i wierzcie lub nie, ale ci przyszli pracodawcy co się ogłaszali to zwykli złodzieje czasu pracy i wyzyskiwacze pracowników! Proponują śmieciowe umowy, groszowe stawki a w zamian oferują bardzo długi dzień pracy. Określiłabym tych z którymi rozmawiałam dosadniej, ale nie wypada publicznie. Jest duże bezrobocie, to prawda, są tacy, którzy wolą brać pieniądze za nic od państwa, ale są i tacy, którzy chcieliby pracować i zarobić przynajmniej tyle by starczyło na życie. Pozdrawiam.

niedziela, 25 marca 2012

Śladami bierzącej wody, czyli Dzień wody w olsztyńskich wodociągach.

25 marca niedziela
Wybrałam się wczoraj na zwiedzanie olsztyńskich wodociągów, wycieczka była taka sobie, bo autobus spóźniony, (następny podobno jeszcze bardziej, bo kierowca zapomniał o przyjściu do pracy), rozreklamowane w mediach tak, że praktycznie same dzieci i żony pracowników były na tej wycieczce, nikt inny specjalnie nie wiedział. Na koniec wycieczki rozdawano albumy pamiątkowe o historii wodociągów w Olsztynie i przyznam, że ten album to coś co mnie urzekło i dzięki niemu uważam wycieczkę za naprawdę udaną. Album napisany przez profesora Achremczyka jest pięknie wydany i pełen zdjęć przedwojennego i powojennego miasta. Zdjęcia w nim umieszczone przyciągają uwagę i pobudzają wyobraźnię o tym jak Allenstein czyli Olsztyn wyglądały wtedy, gdy mnie nie było nawet w planach, przedstawiają miejsca i ulice, po których nie ma nawet śladu. I może nie uwierzycie, ale miło było pomarzyć sobie o świecie którego nie ma. Pozdrawiam.

piątek, 2 marca 2012

Nic nie widzę, nic nie słyszę.

2 marca piątek
Wczoraj na rynku koło Zatorzanki widziałam po raz kolejny, jak uczniak kupował fajki od handlarza ruskimi wynalazkami. Facet nieźle zarabia sprzedając towar małolatom, sądząc po furze jaką jeździ.
Nie reagowałam, bo przekonałam się, że tak naprawdę to nikogo nie obchodzi, no to po co mam zadzierać z tą rynkową mafią? Tak samo nikogo nie obchodził palący się kosz po brzegi wypchany folią i plastykami przy algazie. Pracujący w nim faceci doskonale widzieli ten pożarek i ni chociaż gdyby zaczęło palić się bardziej, to im ten dym przeszkadzałby najbardziej. Ja nauczona doświadczeniem już przestaję się interesować tym co się dzieje wokół mnie.

sobota, 25 lutego 2012

Podwyższamy, Ok, ale co dalej?

25 luty sobota
Z każdej niemal strony jestem atakowana informacjami na temat podwyższenia wieku emerytalnego. To jest znakomity pomysł, jeden z wielu podobnych naszego rządu. Jestem za mogę pracować, czemu nie? Pytanie tylko kto mi da pracę? Kto w ogóle da pracę tylu ludziom starszym, skoro wszyscy chcą zatrudniać pięknych i przede wszystkim młodych, zwłaszcza że co roku jest dużo nowego narybku. Mamy odwieczny już problem z bezrobociem, sama byłam i wkrótce ponownie będę jego ofiarą. Za kilka lat skończę czterdzieści lat i jestem za stara na pracę dla wielu potencjalnych pracodawców. Co będzie, gdy będę miała dwadzieścia lat więcej? Poza tym kto jest w stanie wyobrazić sobie murarza, tynkarza, stomatologa czy fryzjerkę prawie siedemdziesięcioletnią? Ja mam bujną wyobraźnię, a mimo to nie mogę sobie tego wyobrazić. Możliwa jest tylko taka alternatywa, że rząd ma w zanadrzu jeszcze parę reform zdrowotnych, czy lekowych, takich jak ta ostatnia, wtedy nie wszystkich będzie stać na leczenie i problem z emeryturami rozwiąże się sam, mówiąc wprost - umrze śmiercią naturalną. Na razie póki co, mam cichą nadzieję, że jednak sama nie dożyję swojej emerytury. Pozdrawiam.

sobota, 18 lutego 2012

Dzień Kota, pogadanki i czytelnictwo.

18 luty sobota
Wczoraj był dzień kota, mam trzy każdy inny, każdy ma własne zdanie w kwestii ulubionego pokarmu, miejsca do spania czy zajęć na dzień. Pierwszy, Tytek, indywidualista, cały dzień najchętniej śpi w ciepłym i miękkim miejscu, smakosz sushi i surowego mięsa. Drugi, Kacper, młodszy o rok trochę marudny chce by zajmować się tylko nim, kot po strasznych przejściach, z traumą po dziś dzień, smakosz serków waniliowych i sushi. Trzeci, najmłodszy, Kubuś, wieczny dzieciak, nie lubi sushi za to uwielbia tuńczyka z puszki. To tyle o rodzinie, któregoś wieczoru miałam szczerą chęć obejrzeć film znanego reżysera, tyle, że przed projekcją była pogadanka ludzi z branży, którzy ów film scena po scenie zaczęli omawiać, po paru minutach czułam się tak, jakbym ten seans już obejrzała. Nie wiem czemu mają służyć podobne wstawki, ale mnie one odbierają chęć na oglądanie filmów. Dzięki nim poprawiam statystykę w czytelnictwie. Pozdrawiam.

środa, 8 lutego 2012

Pali się?

8 lutego środa
Wychodząc wczoraj z domu poczułam na klatce zapach spalenizny, w takim molochu to raczej żaden ewenement, zwykła rzecz przypalone ziemniaki. To też nie zwróciłam na to uwagi. Wracałam do domu dwie godziny później i wchodząc po schodach poczułam całkiem silny już zapach spalenizny, ponieważ ja należę do tej mniejszości (o czym przekonałam się nieraz!), która działa sama nie czekając aż ktoś to za mnie zrobi, zaczęłam pukać do mieszkań i w końcu zadzwoniłam po straż pożarną. Przyjechali szybko, podałam wszystkie istotne szczegóły, więc wiedzieli co i gdzie. Nie wiedziałam tak do końca tylko tego, czy ktoś jest w mieszkaniu czy nie. Z trudem otworzyli podwójne drzwi i gdy to im się udało, na cały blok buchnął dym taki, że nie dało się oddychać i nic nie było widać. Strażacy kazali schować się do mieszkań i pozamykać drzwi. Ciekawość była jednak silniejsza i nie wszyscy się dostosowali. Przewietrzyli, kurczaka z piekarnika wyciągnęli i po akcji. Policja spisała protokół. Ja mam jednak w tej sprawie dwa pytania, po pierwsze czy ci, którym rozwalili drzwi mogą i czy będą się mnie czepiać za to, że wezwałam straż? A po drugie, a to już nie pytanie tylko wniosek, uważam, że strażacy powinni zarabiać najlepiej ze wszystkich służb ratunkowych. Ja wdychałam dym tylko tego dnia i do dzisiaj boli mnie gardło, oni znoszą to na co dzień. Pozdrawiam.

piątek, 3 lutego 2012

Jak jest zima, to musi być zimno, wiadomo.

3 luty, piątek
Dzięki Bogu już piątek, ostatni dzień pracy w tym tygodniu. Ale nie o tym, tylko o mrozie,
który mrozi, nie tylko wszystko co żyje, ale też kulturę w narodzie. Tak się złożyło, iż ostatnio sporo jeździłam komunikacją miejską i z przykrością stwierdzam, że kierowcy w autobusach są jakby mniej kulturalni, a co gorsza niektórzy z nich traktują pasażerów jak zło konieczne. Czekałam w środę na ,,26,, które spóźniło się prawie pięć minut, zmarznięci podobnie jak ja pasażerowie mieli nadzieję na rozgrzanie się w autobusie, jakież było ich i moje zdziwienie kiedy okazało się, że w autobusie wcale nie było za ciepło. Czyżby zawiodło ogrzewanie? A może kierowca go nie włączył? Miałam wrażenie, że stopy przymarzły mi do podłogi, aż się zdziwiłam, że jednak udało mi się wysiąść z autobusu, pomijam fakt, że podjechał on pod przystanek tak by drzwi otworzyły się akurat na jedyną w tym miejscu ślizgawkę. Gratuluję wyczucia i umiejętności! Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam.

niedziela, 29 stycznia 2012

Ferie.

29 stycznia niedziela
No proszę, kto by pomyślał, mój blog na razie prowadzi w rankingu. Dziękuję!
Trwają ferie, przechodzę koło Górki Jasia, albo koło górki przy kościele i widzę małe zainteresowanie zjeżdżaniem na sankach. Za moich czasów, a nie były to czasy prehistoryczne, biliśmy się o każdy skrawek z którego dało się zjechać. Teraz zjeżdżają tylko maluszki przyciągnięte na sankach przez rodziców z mojego pokolenia, albo przez dziadków (już nie z mojego pokolenia!). Zastanawiam się,czy ktoś wynalazł już internetowe zjeżdżanie na sankach? Można sobie zjeżdżać z wirtualnej górki siedząc w cieplutkim mieszkanku. Ale czy przyjemność z tarzania się w śniegu da się z tym porównać? Wie ten, kto tego skosztował. Pozdrawiam.

piątek, 6 stycznia 2012

Gdzie sens? gdzie logika?

6 stycznia 2012 roku piątek
Po raz pierwszy mamy dzisiaj święto, to znaczy Święto Trzech Króli jest od zawsze, ale po raz pierwszy możemy je świętować w domach a nie w pracy, jako dzień ustawowo wolny. Są niestety pracodawcy, którzy wszystkie święta mają w tyle każąc pracować swoim etatowym pracownikom (i nie trzeba ich daleko szukać!), sami po bożemu chodzą do kościoła, a pracownicy zamiast w kościele siedzą w prowadzonych przez nich sklepach po kilkanaście godzin nawet w Boże Narodzenie czy Wielkanoc. To tyle o świętowaniu, byłam dzisiaj na stronie z refundowanymi lekami i zastanawiam się czy tę listę układało ministerstwo z farmaceutami czy z zakładami pogrzebowymi? Ceny leków za które moi Rodzice płacili ustawowe 3,20, wzrosły kilkukrotnie albo nawet kilkunastokrotnie i kogo z emerytów będzie na nie stać? Poprzednio wiele osób nie wykupowało recept z uwagi na ceny leków, a teraz to zakłady pogrzebowe będą miały więcej klientów, tylko czy na pewno o to chodziło? Pozdrawiam.