30 czerwca czwartek
No, to dogodzili nam radni, nie powiem, bilet w Olsztynie ma kosztować prawie trzy złote, a u kierowcy nawet ponad, jeszcze trochę i taniej wyjdzie przesiąść do taksówki. Dziwne, podobno autobusy miały odkorkować miasto, nie sądzę jednak aby taka polityka temu sprzyjała. Emeryci, czy renciści też dostali po kieszeni, ich bilet ma kosztować prawie złoty pięćdziesiąt, jedna z partii ma zwyczaj porównywać ceny do produktów spożywczych, które można za tą cenę kupić. Zastanówmy się, co można kupić za trzy złote? Chleb i coś do niego, albo niecałe pół kilo czereśni, albo coś innego, a za połowę tej ceny? Pół chleba i parę deko czereśni, albo ... naprawdę niewiele i dużo jednocześnie, bo olsztynianie nie są bogaci, niestety. Dzięki radnym będzie się za to im zdrowo żyło, bo część z nich zacznie chodzić pieszo, a jak wiadomo- ruch to ponoć samo zdrowie.
czwartek, 30 czerwca 2011
niedziela, 26 czerwca 2011
Bezbronne ofiary super wakacji.
26 czerwca niedziela
Zaczęły się wakacje i to niestety widać na ulicach i nie mam tu na myśli wałęsających się dzieciaków, tylko biedne, bezbronne ofiary ludzkich wyjazdów. Jedna taka ofiara błąka się pod moimi oknami, jest to piękny, ciemno-bury kot z białymi łapkami. Chciałam powiadomić o nim schronisko i w ten sposób uratować mu życie, ale dzisiaj go nie widzę, więc może jest już za późno. Dlaczego ludzie nie myślą o uczuciach tych wyrzuconych znienacka zwierząt, które jednego dnia są kochane i mają dom, a innego lądują na ulicy? One nie rozumieją co się stało, że zaczęły się wakacje i wakacyjne wyjazdy, one po prostu stały się zbędne dla kogoś, kogo ja nie umiem nawet nazwać człowiekiem, bo człowiek brzmi zbyt dumnie i godnie. Zastanawiam się ile takich ofiar, jak ten kot zapłaci życiem za czyjeś super wakacje, którymi potem będzie się można chwalić przed kolegami w szkole. A po wakacjach zawsze można zaadoptować kolejnego zwierzaka, przynajmniej do następnych ferii.
Zaczęły się wakacje i to niestety widać na ulicach i nie mam tu na myśli wałęsających się dzieciaków, tylko biedne, bezbronne ofiary ludzkich wyjazdów. Jedna taka ofiara błąka się pod moimi oknami, jest to piękny, ciemno-bury kot z białymi łapkami. Chciałam powiadomić o nim schronisko i w ten sposób uratować mu życie, ale dzisiaj go nie widzę, więc może jest już za późno. Dlaczego ludzie nie myślą o uczuciach tych wyrzuconych znienacka zwierząt, które jednego dnia są kochane i mają dom, a innego lądują na ulicy? One nie rozumieją co się stało, że zaczęły się wakacje i wakacyjne wyjazdy, one po prostu stały się zbędne dla kogoś, kogo ja nie umiem nawet nazwać człowiekiem, bo człowiek brzmi zbyt dumnie i godnie. Zastanawiam się ile takich ofiar, jak ten kot zapłaci życiem za czyjeś super wakacje, którymi potem będzie się można chwalić przed kolegami w szkole. A po wakacjach zawsze można zaadoptować kolejnego zwierzaka, przynajmniej do następnych ferii.
sobota, 25 czerwca 2011
Monarcha to ma ciężki żywot.
25 czerwca sobota
Kilka dni temu oglądałam film o brytyjskiej monarchini i powiem szczerze, nie chciałabym być w jej skórze. Zaczynałam oglądać z innymi uczuciami, a z innymi skończyłam. Film był wspaniały, przynajmniej moim zdaniem, wiele wyjaśnił i wiele uświadomił takim laikom jak ja. Każda dziewczynka w dzieciństwie marzy o tym, by być księżniczką, na szczęście potem im przechodzi. Po obejrzeniu tego filmu, cieszę się, że nie wszystkie marzenia się spełniają.
Kilka dni temu oglądałam film o brytyjskiej monarchini i powiem szczerze, nie chciałabym być w jej skórze. Zaczynałam oglądać z innymi uczuciami, a z innymi skończyłam. Film był wspaniały, przynajmniej moim zdaniem, wiele wyjaśnił i wiele uświadomił takim laikom jak ja. Każda dziewczynka w dzieciństwie marzy o tym, by być księżniczką, na szczęście potem im przechodzi. Po obejrzeniu tego filmu, cieszę się, że nie wszystkie marzenia się spełniają.
wtorek, 21 czerwca 2011
Relikty minionej epoki.
21 czerwca wtorek
Myliłby się ktoś, kto sądzi, że
21 czerwca wtorek
Myliłby się ktoś, kto sądzi,że PRL opuścił nas na dobre. Okazuje się, że najpowszechniejszy relikt minionej epoki - kobieta, a właściwie królowa za ladą nadal istnieje. Konkrety: chciałam wczoraj wykupić recepty Rodziców w aptece na Okrzei, ogonek był całkiem spory, wiadomo każdy z receptami, albo nie do końca pewien co mu dolega, więc szło wolno. obsługiwala jedna osoba, ale widać i słychać było na zapleczu jeszcze kilka aptekarek, tyle, że bez woli pracy. Poprosiłam, aby ktoś jeszcze zajął się obsługą klientów, w rewanż€ usłyszałam mało sympatyczną, warkliwą odpowiedź, a obsługa została bez zmian. Gdy doszła moja kolej nagle okazało się, że są problemy z peselem mojej Mamy i recepta nie może być zrealizowana. Skoro tej jednej nie mogłam tam wykupić pozostałych leków też nie wykupiłam, (a miałam bardzo drogie, więc nie wiem, czy było warto stwarzać problemy), poszłam do sąsiedniej apteki i wszystko obyło się bez problemów. Moja znajoma stwierdziła, że dobrze, iż od nowego roku leki mają kosztować wszędzie tyle samo, bo apteki, które mają problem z miłą obsługą, stracą klientów, bo kto do takich pójdzie? Szkoda, żę nie myślą o tym zawczasu.
Myliłby się ktoś, kto sądzi, że
21 czerwca wtorek
Myliłby się ktoś, kto sądzi,że PRL opuścił nas na dobre. Okazuje się, że najpowszechniejszy relikt minionej epoki - kobieta, a właściwie królowa za ladą nadal istnieje. Konkrety: chciałam wczoraj wykupić recepty Rodziców w aptece na Okrzei, ogonek był całkiem spory, wiadomo każdy z receptami, albo nie do końca pewien co mu dolega, więc szło wolno. obsługiwala jedna osoba, ale widać i słychać było na zapleczu jeszcze kilka aptekarek, tyle, że bez woli pracy. Poprosiłam, aby ktoś jeszcze zajął się obsługą klientów, w rewanż€ usłyszałam mało sympatyczną, warkliwą odpowiedź, a obsługa została bez zmian. Gdy doszła moja kolej nagle okazało się, że są problemy z peselem mojej Mamy i recepta nie może być zrealizowana. Skoro tej jednej nie mogłam tam wykupić pozostałych leków też nie wykupiłam, (a miałam bardzo drogie, więc nie wiem, czy było warto stwarzać problemy), poszłam do sąsiedniej apteki i wszystko obyło się bez problemów. Moja znajoma stwierdziła, że dobrze, iż od nowego roku leki mają kosztować wszędzie tyle samo, bo apteki, które mają problem z miłą obsługą, stracą klientów, bo kto do takich pójdzie? Szkoda, żę nie myślą o tym zawczasu.
środa, 15 czerwca 2011
Właściwa nazwa ulicy Artyleryjskiej.
15 czerwca środa
Niesamowicie życzliwi ludzie mieszkają na ulicy Artyleryjskiej w Olsztynie. Dzisiaj musiałam znaleźć DIK, który mieści się na wyżej wspomnianej ulicy pod numerem 34. Oznakowanie budynków przy tej ulicy to sen pijanego geodety, tyle, że na jawie. Znalezienie numeru trzydzieści cztery zajęło mi sporo czasu, ale poznałam bardzo życzliwych ludzi, którzy przyłączyli się do moich poszukiwań, a inni których spotkałam po raz kolejny pytali, czy znalazłam ten adres. Nie sądziłam, że obcy mi ludzie wykażą się taką życzliwością i chęcią pomocy. Jak zobaczyłam artyleryjskie kretowisko, pomyślałam sobie, że nie chciałabym tam mieszkać, ale potem zmieniłam zdanie, bo miałabym fajnych sąsiadów. Pozdrawiam poszukiwaczy i czytelników.
Niesamowicie życzliwi ludzie mieszkają na ulicy Artyleryjskiej w Olsztynie. Dzisiaj musiałam znaleźć DIK, który mieści się na wyżej wspomnianej ulicy pod numerem 34. Oznakowanie budynków przy tej ulicy to sen pijanego geodety, tyle, że na jawie. Znalezienie numeru trzydzieści cztery zajęło mi sporo czasu, ale poznałam bardzo życzliwych ludzi, którzy przyłączyli się do moich poszukiwań, a inni których spotkałam po raz kolejny pytali, czy znalazłam ten adres. Nie sądziłam, że obcy mi ludzie wykażą się taką życzliwością i chęcią pomocy. Jak zobaczyłam artyleryjskie kretowisko, pomyślałam sobie, że nie chciałabym tam mieszkać, ale potem zmieniłam zdanie, bo miałabym fajnych sąsiadów. Pozdrawiam poszukiwaczy i czytelników.
środa, 8 czerwca 2011
Post kontrowersyjny.
8 czerwca środa
Spotkałam wczoraj znajomą znajomej i zgadałyśmy się o kotach. Ta pani opowiedziała historię, jaka jej się przydarzyła jakiś czas temu. Otóż zauważyła jak pewna polonistka z Jarot, nalała kociętom benzynę, a że małe kotki są nieroztropne, to się napiły i dwóch z nich nie udało się uratować, przeżył tylko jeden, którym zaopiekowała się pani weterynarz. Weterynarka(?), ratowała kociaki za darmo, co jest godne pochwały i uznania. Natomiast pani nauczycielce życzę z całego serca, żeby zachorowała na raka i umierała cierpiąc tak samo jak koty, które otruła. Ktoś taki nie zasługuje na miano człowieka, bo człowiek brzmi zbyt dumnie i godnie. Nie pochwalicie mnie za to, co napisałam dzisiaj, ale wychowuję kota, który jest ofiarą ludzkiego barbarzyństwa, dlatego wszystkim, którzy z głupoty czy innych powodów znęcają się nad zwierzętami, życzę aby sami zaznali cierpienia jakie zgotowali innym.
Spotkałam wczoraj znajomą znajomej i zgadałyśmy się o kotach. Ta pani opowiedziała historię, jaka jej się przydarzyła jakiś czas temu. Otóż zauważyła jak pewna polonistka z Jarot, nalała kociętom benzynę, a że małe kotki są nieroztropne, to się napiły i dwóch z nich nie udało się uratować, przeżył tylko jeden, którym zaopiekowała się pani weterynarz. Weterynarka(?), ratowała kociaki za darmo, co jest godne pochwały i uznania. Natomiast pani nauczycielce życzę z całego serca, żeby zachorowała na raka i umierała cierpiąc tak samo jak koty, które otruła. Ktoś taki nie zasługuje na miano człowieka, bo człowiek brzmi zbyt dumnie i godnie. Nie pochwalicie mnie za to, co napisałam dzisiaj, ale wychowuję kota, który jest ofiarą ludzkiego barbarzyństwa, dlatego wszystkim, którzy z głupoty czy innych powodów znęcają się nad zwierzętami, życzę aby sami zaznali cierpienia jakie zgotowali innym.
sobota, 4 czerwca 2011
Barwny korowód w centrum miasta, czyli mała podróż do przeszłości.
4 czerwca sobota
Byłam na wycieczce z cyklu"Przewodnik czeka", poświęconej Papieskiej Pielgrzymce w Olsztynie. Widziałam portret Błogosławionego Jana Pawła II w Archikatedrze, wystawę na Zamku i wiele innych wartych obejrzenia miejsc. Idąc do Planety natknęłam się na barwny pochód bajkowych postaci i wróciłam myślami do dzieciństwa. Kiedyś były jednak ciekawsze dobranocki, bardziej barwne i nadające się do kochania, koty misie psiaki, teraz są jakieś japońskie potworki w typie pokemonów. Jak to można kochać? Cieszę się jednak, że Czerwony Kapturek czy Miś Uszatek na zawsze pozostaną nieśmiertelni. Pozdrawiam.
Byłam na wycieczce z cyklu"Przewodnik czeka", poświęconej Papieskiej Pielgrzymce w Olsztynie. Widziałam portret Błogosławionego Jana Pawła II w Archikatedrze, wystawę na Zamku i wiele innych wartych obejrzenia miejsc. Idąc do Planety natknęłam się na barwny pochód bajkowych postaci i wróciłam myślami do dzieciństwa. Kiedyś były jednak ciekawsze dobranocki, bardziej barwne i nadające się do kochania, koty misie psiaki, teraz są jakieś japońskie potworki w typie pokemonów. Jak to można kochać? Cieszę się jednak, że Czerwony Kapturek czy Miś Uszatek na zawsze pozostaną nieśmiertelni. Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)