27 grudnia poniedziałek
Moi Drodzy Czytelnicy,
Tym postem żegnam się z Wami,.Blogowanie miało się zakończyć z końcem tego roku, a że niewiele dni do Sylwestra zostało, postanowiłam zakończyć pisanie już dzisiaj. Pozdrawiam wszystkich swoich czytelników, a szczególnie Kamila, któremu dziękuję za komentarze (wszystkie czytałam, bo bardzo lubiłam je czytać), dziękuję "Naszemu Olsztyniakowi " za opiekę patronacką i zachętę do prowadzenia bloga, (szczególnie Pani Adzie, która bardzo mi pomagała na początku).
Życząc wszystkim szczęśliwego i udanego roku 2011, mówię Wam żegnajcie, może do spotkania za rok. Katarzyna.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
niedziela, 26 grudnia 2010
Poświąteczne refleksje
26 grudnia niedziela
Święta, Święta i właściwie już po Świętach. Przez dwa dni człowiek siedział i jadł, czytał i odpoczywał, a teraz będzie odpoczywał po świątecznym nicnierobieniu. Miałam szczerą chęć wyjść, ale zobaczyłam lodowisko przed blokiem i chęć mi przeszła. Za chwilowy spacer zapłacić kończyną w gipsie? Trochę drogo. Pozdrawiam i życzę wszystkim wspaniałego sylwestra i Dobrego 2011 Roku!
P.S.
Kamilu, dziękuję za życzenia.
Święta, Święta i właściwie już po Świętach. Przez dwa dni człowiek siedział i jadł, czytał i odpoczywał, a teraz będzie odpoczywał po świątecznym nicnierobieniu. Miałam szczerą chęć wyjść, ale zobaczyłam lodowisko przed blokiem i chęć mi przeszła. Za chwilowy spacer zapłacić kończyną w gipsie? Trochę drogo. Pozdrawiam i życzę wszystkim wspaniałego sylwestra i Dobrego 2011 Roku!
P.S.
Kamilu, dziękuję za życzenia.
środa, 22 grudnia 2010
Życzenia
22 grudnia środa
Szanowni Czytelnicy,
Jak obyczaj każe stary, naszej polskiej wiary, składam Wam życzenia na Święta Bożego Narodzenia. Życzę wszystkim, czytelnikom i redakcji Olsztyniaka wesołych Świąt!
Pozdrawiam Was ciepło.
Szanowni Czytelnicy,
Jak obyczaj każe stary, naszej polskiej wiary, składam Wam życzenia na Święta Bożego Narodzenia. Życzę wszystkim, czytelnikom i redakcji Olsztyniaka wesołych Świąt!
Pozdrawiam Was ciepło.
wtorek, 21 grudnia 2010
Przedświąteczne wędrówki po Olsztynie.
21 grudnia wtorek
Oj, nie lubią w Olsztynie pieszych, nie lubią, jezdnie czarne, a chodniki szkoda gadać. Wiem, ulice takie muszą być, bo muszą być bezpieczne, ale wypadki zdarzają się i na nieodśnieżonych chodnikach i są równie nieprzyjemne w skutkach, co ktoś z moich bliskich odczuł na własnej skórze. Ale to, co wkurza mnie najbardziej, to to, że kierowcy w ogóle nie liczą się z pieszymi. Wczoraj kilku takich (lepiej, żeby nie wiedzieli, jakich nazywają ludzie, ja w myślach inni głośno), przejeżdżało na na "zielonym", albo stało dokładnie na całej "zebrze". Ostatnio słyszałam, że w Warszawie policja karze mandatem, tych co ruszają na "żółtym", może u nas warto by było karać tych w/w? No, tak, ale my jesteśmy prowincją, a co stolica to stolica. Nowo poznana znajoma, z którą marzłyśmy na przystanku, opowiadała, że niedawno wróciła z innego miasta, w którym na przystankach stoją koksowniki i miejskie autobusy woziły pasażerów za friko. Nie lubią nas, pieszych w tym mieście, oj nie lubią, a szkoda.
Oj, nie lubią w Olsztynie pieszych, nie lubią, jezdnie czarne, a chodniki szkoda gadać. Wiem, ulice takie muszą być, bo muszą być bezpieczne, ale wypadki zdarzają się i na nieodśnieżonych chodnikach i są równie nieprzyjemne w skutkach, co ktoś z moich bliskich odczuł na własnej skórze. Ale to, co wkurza mnie najbardziej, to to, że kierowcy w ogóle nie liczą się z pieszymi. Wczoraj kilku takich (lepiej, żeby nie wiedzieli, jakich nazywają ludzie, ja w myślach inni głośno), przejeżdżało na na "zielonym", albo stało dokładnie na całej "zebrze". Ostatnio słyszałam, że w Warszawie policja karze mandatem, tych co ruszają na "żółtym", może u nas warto by było karać tych w/w? No, tak, ale my jesteśmy prowincją, a co stolica to stolica. Nowo poznana znajoma, z którą marzłyśmy na przystanku, opowiadała, że niedawno wróciła z innego miasta, w którym na przystankach stoją koksowniki i miejskie autobusy woziły pasażerów za friko. Nie lubią nas, pieszych w tym mieście, oj nie lubią, a szkoda.
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Pamiętna data, czyli wspomnień czar.
13 grudnia poniedziałek
Jestem z pokolenia, które pamięta, jak w niedzielę trzynastego grudnia, nie było Teleranka, a zamiast niego przemawiał generał Jaruzelski. Pamiętam równie mroźną zimę, jak ta obecna, koksowniki na ulicach i grzejących się przy nich mundurowych. Miałam wtedy kilka lat i to co działo się wtedy, zrozumiałam dużo później. Mój Tata pracował na zmiany i aby nie mieć kłopotów, musiał mieć specjalną przepustkę, bo obowiązywała godzina milicyjna. Wychodząc na imieniny, czy w tzw."gości", trzeba było liczyć się z ewentualnym noclegiem, jeśli się zasiedziało. Paradoksalnie, tamte czasy bardzo łączyły ludzi i życie towarzyskie kwitło. Tyle, że trzeba było uważać na tzw.kapusiów, którzy pracowali na usługach urzędu bezpieczeństwa i za niewinny z pozoru żart, można było iść do więzienia. Z punktu widzenia drugoklasistki, pamiętam długie ferie, które nie ukrywam, bardzo mnie ucieszyły. Inaczej stan wojenny pamiętają moi Rodzice, inaczej pamiętam ja. Obecni trzydziestolatkowie i młodsi, nie mają żadnych wspomnień z tego okresu, swoją wiedzę na ten temat czerpią z książek lub wspomnień własnych rodziców. Kto z nich pamięta kartki prawie na wszystko, dzienne i nocne kolejki, puste półki, brak marketów.
Jestem z pokolenia, które pamięta, jak w niedzielę trzynastego grudnia, nie było Teleranka, a zamiast niego przemawiał generał Jaruzelski. Pamiętam równie mroźną zimę, jak ta obecna, koksowniki na ulicach i grzejących się przy nich mundurowych. Miałam wtedy kilka lat i to co działo się wtedy, zrozumiałam dużo później. Mój Tata pracował na zmiany i aby nie mieć kłopotów, musiał mieć specjalną przepustkę, bo obowiązywała godzina milicyjna. Wychodząc na imieniny, czy w tzw."gości", trzeba było liczyć się z ewentualnym noclegiem, jeśli się zasiedziało. Paradoksalnie, tamte czasy bardzo łączyły ludzi i życie towarzyskie kwitło. Tyle, że trzeba było uważać na tzw.kapusiów, którzy pracowali na usługach urzędu bezpieczeństwa i za niewinny z pozoru żart, można było iść do więzienia. Z punktu widzenia drugoklasistki, pamiętam długie ferie, które nie ukrywam, bardzo mnie ucieszyły. Inaczej stan wojenny pamiętają moi Rodzice, inaczej pamiętam ja. Obecni trzydziestolatkowie i młodsi, nie mają żadnych wspomnień z tego okresu, swoją wiedzę na ten temat czerpią z książek lub wspomnień własnych rodziców. Kto z nich pamięta kartki prawie na wszystko, dzienne i nocne kolejki, puste półki, brak marketów.
niedziela, 12 grudnia 2010
Świąteczny Olsztyn, czyli Jarmark atrakcją dla dużych i małych.
12 grudnia niedziela
Mimo niesprzyjającej aury wybrałam się wczoraj na Jarmark Świąteczny. Starówka wyglądała baśniowo, O!gród lodowy podświetlony na niebiesko wyglądał jak nie z tego świata. Karuzela też fajna, szkoda, że zarezerwowana tylko dla dzieci. Będąc w takim miejscu człowiek zapomina o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach, złej aurze, chodnikach po których nie da się normalnie iść, czy o swoich kłopotach. Miłe to, zapominanie nawet jeśli krótkotrwałe. Lubię to nasze miasto w świątecznej szacie. Pogoda też postarała się o świąteczną, bajkową scenerię. Podzieliłam się z Wami swoimi wrażeniami, a teraz kończąc post, pozdrawiam wszystkich czytelników.
Mimo niesprzyjającej aury wybrałam się wczoraj na Jarmark Świąteczny. Starówka wyglądała baśniowo, O!gród lodowy podświetlony na niebiesko wyglądał jak nie z tego świata. Karuzela też fajna, szkoda, że zarezerwowana tylko dla dzieci. Będąc w takim miejscu człowiek zapomina o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach, złej aurze, chodnikach po których nie da się normalnie iść, czy o swoich kłopotach. Miłe to, zapominanie nawet jeśli krótkotrwałe. Lubię to nasze miasto w świątecznej szacie. Pogoda też postarała się o świąteczną, bajkową scenerię. Podzieliłam się z Wami swoimi wrażeniami, a teraz kończąc post, pozdrawiam wszystkich czytelników.
czwartek, 9 grudnia 2010
Dawać, czy nie? Przedświąteczne zbiórki żywności.
9 grudnia czwartek
Wybrałam się wczoraj do centrum. Idąc, grzeszyłam myślami brnąc w brei na chodnikach. Przypadkowo trafiłam na kiermasz w Starostwie Powiatowym na placu Bema. Uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej z Olsztynka wystawiali i sprzedawali swoje prace. Zyski przeznaczają na potrzeby tych warsztatów. Te świąteczne drobiazgi, prace plastyczne, czy bombki, były cudne. Szczerze żałowałam, że nie mam przy sobie więcej pieniędzy, bo miałam ochotę na większe zakupy. Podoba mi się też idea zarabiania na własne potrzeby, a nie oczekiwanie, że ktoś da bo się należy. W tym przedświątecznym okresie zaczęło dochodzić do paradoksów, w jednym sklepie stały dwa osobne stoiska na dary, w sąsiednim kolejne. Ile trzeba mieć, żeby każdemu dawać? Przyznaję, że ja nie daję odkąd zobaczyłam jak sprzedają otrzymane dary i to pod samym kościołem i odkąd wiadomo kto często po te dary chodzi (bo za darmo!). Często nie są to ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy, tylko ci, którzy nie mają skrupułów by brać chociaż wcale nie są w potrzebie. Paradoks polega na tym, że dają ci, którzy sami mają mało, a biorą ci, co wcale mało nie mają, ale miło jest dostać coś za darmo. Wolę nakarmić bezdomnego psa czy kota.
Wybrałam się wczoraj do centrum. Idąc, grzeszyłam myślami brnąc w brei na chodnikach. Przypadkowo trafiłam na kiermasz w Starostwie Powiatowym na placu Bema. Uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej z Olsztynka wystawiali i sprzedawali swoje prace. Zyski przeznaczają na potrzeby tych warsztatów. Te świąteczne drobiazgi, prace plastyczne, czy bombki, były cudne. Szczerze żałowałam, że nie mam przy sobie więcej pieniędzy, bo miałam ochotę na większe zakupy. Podoba mi się też idea zarabiania na własne potrzeby, a nie oczekiwanie, że ktoś da bo się należy. W tym przedświątecznym okresie zaczęło dochodzić do paradoksów, w jednym sklepie stały dwa osobne stoiska na dary, w sąsiednim kolejne. Ile trzeba mieć, żeby każdemu dawać? Przyznaję, że ja nie daję odkąd zobaczyłam jak sprzedają otrzymane dary i to pod samym kościołem i odkąd wiadomo kto często po te dary chodzi (bo za darmo!). Często nie są to ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy, tylko ci, którzy nie mają skrupułów by brać chociaż wcale nie są w potrzebie. Paradoks polega na tym, że dają ci, którzy sami mają mało, a biorą ci, co wcale mało nie mają, ale miło jest dostać coś za darmo. Wolę nakarmić bezdomnego psa czy kota.
czwartek, 2 grudnia 2010
Zima wszędzie, biało będzie.
2 grudnia czwartek
Brr... pogoda, że z domu nie wychodź. Niestety, człowiek nie chce, człowiek musi. Zaczęło się od szewskiego poniedziałku i cały tydzień jest taki sobie. Wierzę, że następny będzie lepszy, oby. Pogoda też może będzie lepsza, mróz mi osobiście nie przeszkadza, ale wiatr i kurzawa, strasznie. To tyle biadolenia, teraz coś optymistycznego. Kochani, już wkrótce Święta! W przyszłym tygodniu będzie świąteczny jarmark na Starówce, z zabytkową karuzelą, lodowymi rzeźbami i innymi atrakcjami. Nie mogę się doczekać. Na razie wszystkim swoim czytelnikom, a szczególnie Kamilowi, życzę wspaniałych Mikołajek!
Brr... pogoda, że z domu nie wychodź. Niestety, człowiek nie chce, człowiek musi. Zaczęło się od szewskiego poniedziałku i cały tydzień jest taki sobie. Wierzę, że następny będzie lepszy, oby. Pogoda też może będzie lepsza, mróz mi osobiście nie przeszkadza, ale wiatr i kurzawa, strasznie. To tyle biadolenia, teraz coś optymistycznego. Kochani, już wkrótce Święta! W przyszłym tygodniu będzie świąteczny jarmark na Starówce, z zabytkową karuzelą, lodowymi rzeźbami i innymi atrakcjami. Nie mogę się doczekać. Na razie wszystkim swoim czytelnikom, a szczególnie Kamilowi, życzę wspaniałych Mikołajek!
Subskrybuj:
Posty (Atom)