13 grudnia poniedziałek
Jestem z pokolenia, które pamięta, jak w niedzielę trzynastego grudnia, nie było Teleranka, a zamiast niego przemawiał generał Jaruzelski. Pamiętam równie mroźną zimę, jak ta obecna, koksowniki na ulicach i grzejących się przy nich mundurowych. Miałam wtedy kilka lat i to co działo się wtedy, zrozumiałam dużo później. Mój Tata pracował na zmiany i aby nie mieć kłopotów, musiał mieć specjalną przepustkę, bo obowiązywała godzina milicyjna. Wychodząc na imieniny, czy w tzw."gości", trzeba było liczyć się z ewentualnym noclegiem, jeśli się zasiedziało. Paradoksalnie, tamte czasy bardzo łączyły ludzi i życie towarzyskie kwitło. Tyle, że trzeba było uważać na tzw.kapusiów, którzy pracowali na usługach urzędu bezpieczeństwa i za niewinny z pozoru żart, można było iść do więzienia. Z punktu widzenia drugoklasistki, pamiętam długie ferie, które nie ukrywam, bardzo mnie ucieszyły. Inaczej stan wojenny pamiętają moi Rodzice, inaczej pamiętam ja. Obecni trzydziestolatkowie i młodsi, nie mają żadnych wspomnień z tego okresu, swoją wiedzę na ten temat czerpią z książek lub wspomnień własnych rodziców. Kto z nich pamięta kartki prawie na wszystko, dzienne i nocne kolejki, puste półki, brak marketów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz