wtorek, 21 grudnia 2010

Przedświąteczne wędrówki po Olsztynie.

21 grudnia wtorek
Oj, nie lubią w Olsztynie pieszych, nie lubią, jezdnie czarne, a chodniki szkoda gadać. Wiem, ulice takie muszą być, bo muszą być bezpieczne, ale wypadki zdarzają się i na nieodśnieżonych chodnikach i są równie nieprzyjemne w skutkach, co ktoś z moich bliskich odczuł na własnej skórze. Ale to, co wkurza mnie najbardziej, to to, że kierowcy w ogóle nie liczą się z pieszymi. Wczoraj kilku takich (lepiej, żeby nie wiedzieli, jakich nazywają ludzie, ja w myślach inni głośno), przejeżdżało na na "zielonym", albo stało dokładnie na całej "zebrze". Ostatnio słyszałam, że w Warszawie policja karze mandatem, tych co ruszają na "żółtym", może u nas warto by było karać tych w/w? No, tak, ale my jesteśmy prowincją, a co stolica to stolica. Nowo poznana znajoma, z którą marzłyśmy na przystanku, opowiadała, że niedawno wróciła z innego miasta, w którym na przystankach stoją koksowniki i miejskie autobusy woziły pasażerów za friko. Nie lubią nas, pieszych w tym mieście, oj nie lubią, a szkoda.

1 komentarz:

  1. Niestety nie tylko w stolicy województwa nie lubią pieszych ;). Można dość łatwo nawiązać kontakt z twardym i nieprzyjemnym chodnikiem lub ulicą. No ale cóż, takie to są "uroki" zimy.
    A nawiązując jeszcze do Twojego wpisu o Jarmarku Warmińskim - te lodowe rzeźby są naprawdę świetne (i zimne ;)). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń