czwartek, 18 listopada 2010

18 listopada czwartek
Ani się człowiek nie obejrzał, a tu połowa miesiąca minęła. Wybrałam się wczoraj obejrzeć tą sporną komorę na Wojska Polskiego. Wracałam akurat z centrum, więc miałam po drodze. Udało mi się przebić przez grupę schodzącej młodzieży, bez szwanku i zrzucenia ze schodów. Jestem w końcu z pokolenia, które spędzało w kolejkach dzieciństwo i wiem od czego mam łokcie. Gdy znalazłam się na powierzchni, udałam się do wyżej wspomnianej komory. Niestety, jest zasypana, ale przypomniałam sobie, że mam ją na zdjęciu. I czym tu się zachwycać?Parę zardzewiałych baniaków, nic więcej. Szczerze mówiąc, podejrzewam, że na złomowiskach są podobne, jeśli nie ciekawsze. Moje zdanie, zaznaczam - laika - jest takie, skoro to zabytek, należałoby to przenieść, tak by można go było oglądać bez narażania się na wypadek. W ten sposób i wilk cały i owca. Miejsce po komorze nie kolidowałoby z planami miasta i budowlańców, a i konserwator miałby satysfakcję, że coś ugrał i komorę ocalił. Czy takie rozwiązanie jest nie do zrealizowania? Trudno sobie wyobrazić gromadę przedszkolaków tarabaniącą się do środka i panie przedszkolanki, próbujące nad nimi zapanować. Jeśliby, natomiast, komora znalazła miejsce w tartaku i wszystkie urządzenia stały obok siebie, pięknie zakonserwowane i dostępne, frajda taka sama, a bezpieczeństwo na pewno większe. To zdanie moje, laika i pieszego rajdowca miejskiego.

1 komentarz:

  1. Skoro udało się przesunąć bunkier ważący prawie 500 ton, to można by było zrobić coś też z tą komorą. A robota stoi ;)...

    OdpowiedzUsuń