poniedziałek, 1 listopada 2010

Dzień refleksji i goryczy, czyli sentymentalny spacer.

1 listopada poniedziałek
I tym razem zgadzam się z komentarzem, gdyby nadal karano złodziei tak, jak dawniej, od razu byłoby wiadomo z kim ma się do czynienia. Ale zmienię temat, bo data jest ku temu.
Wróciłam właśnie ze spaceru po zatorzańskich cmentarzach. Co roku palę znicze na kilku opuszczonych grobach na cmentarzu Świętego Józefa, a potem idę na cmentarz przy ulicy Poprzecznej. To taka moja tradycja tego dnia. W tym roku było podobnie, z tym że wracając z "Józefa", spotkałam znajomą Panią i towarzyszyłam Jej na Poprzecznej. Odwiedzałam groby Jej rodziny i poznałam historię rodziny i losy Polaków na Kresach, w powiecie nowogródzkim. Losy Polaków zesłanych do łagrów, historię przymusowej kolonizacji i powstawania kołchozów, a także losy tych, którzy nie zgadzali się z polityką Rosjan. Była to lekcja historii, bardzo gorzka lekcja.
Pani, o której piszę to ktoś, kogo chciałabym mieć za sąsiadkę. Jest to osoba ( podobnie, jak i Jej mąż ), bardzo wrażliwa na los i niepełnosprawnej, okradanej przez syna pijaka sąsiadki i los bezdomnych kotów. Zresztą, to właśnie los kotów połączył nas w znajomość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz