wtorek, 10 sierpnia 2010

Miasto ambitne, czyli turysci bez ulg.

9 sierpnia poniedziałek
Tak, nie wiem co to jest ten szrotówek kasztanowiaczek, chociaż moja blondynkowa inteligencja podpowiada mi, że to coś, co zjada nasze olsztyńskie kasztany, niestety.
Wiem za to czym jest rzęsistek kiblaczek. To lokator publicznych toalet, bardzo nieprzyjemny typ. Nigdy nie pamiętam o jednorazowych podkładkach, w celu wiadomym, toteż gdy ciśnie potrzeba, biorę na wstrzymanie, by nie spotkać wyżej wymienionego. Z przybytkami jest ogromny problem w mieście, takim jak Olsztyn, które, nota bene ma ambicje turystyczne.
Nie dość, że te, które są, są po prostu brudne to jest ich zdecydowanie za mało. Nie dawno podczas spaceru po Starówce, zagadnęła mnie para Niemców, którzy dobrze mówili po polsku. Szukali "wstępu", nie od razu załapałam o co chodzi, ale gdy to zostało wyjaśnione, okazało się, że para ta, szukała czynnej toalety. Niestety, nie umiałam im pomóc, a oni byli bardzo zdziwieni naszą rzeczywistością, bo u nich jest inaczej, to znaczy - lepiej. U nas jest jak jest i my wiemy, jak sobie z tym radzić. Ciekawe, czy znaleźli to czego szukali.
To tyle, jeśli chodzi o ten śliski temat. Od jutra czeka nas - mieszkańców Zatorza, udających się do Centrum, trudna, okupiona potem i życzeniami pod adresem drogowców, przeprawa przez Wojska Polskiego do Pierwszego Maja i nie ukrywam - ciekawi mnie jak to będzie przez najbliższe pół roku. Aby do wiosny!

1 komentarz:

  1. Zapewne nie będą to życzenia "zdrowia, szczęścia i pomyślności" ;))). Cóż, taki już ten urok dużych miast ;).

    OdpowiedzUsuń