środa, 4 sierpnia 2010

Wolna chata, czyli zawsze cos za coś.

4 sierpnia środa
No proszę, mamy już sierpień. Lato, lato i zaraz zima, co prawda jeszcze parę miesięcy, ale już bliżej niż dalej. Póki co luz blues chata wolna, tylko ja i kot. No właśnie kot- czy ta bura małpa musiała się akurat dzisiaj rozchorować? Czy on sądzi, że ja nie mam ciekawszych zajęć, niż latać za nim ze ścierką? Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie kota. Ten, to akurat prezent od losu.
Masz babo placek, a właściwie to pulpę- skrzyżowanie jajecznicy z...czymś mniej apetycznym. To właśnie mi wyszło, gdy zabrałam się za placki na obiad. Tak, kucharka to ze mnie, jak z koziej d... trąba, może mam w sobie jakieś inne, jeszcze nie odkryte zalety? Pozdrawiam, szczególnie tych, którzy podobnie jak ja doceniają fast foody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz