piątek, 13 sierpnia 2010

Cud, czyli fachman z prawdziwego zdarzenia

12 sierpnia czwartek
No, pięknie, po prostu cudownie, telewizor mi siada i to akurat jak leci mój ulubiony serial. Nowy nieplanowany wydatek. Zadzwoniłam po gościa, który naprawiał telewizor Rodziców. Przyszedł, obejrzał, podłubał (długo dłubał) i (o niebiosa!) skasował mnie na tylko parę złotych. Nie wierzę, że są i tacy! Mogę polecić wszystkim - tanio, solidnie i szybko.
A teraz o drogach. Dużo chodzę, w końcu jestem miejską turystką, dlatego przyznaję, iż bałam się tego co będzie się działo koło wiaduktu na Wojska Polskiego. Okazało się, że wcale nie jest źle. Koszmar pewnie będzie gdy popada i wiadukt popłynie. Ale może policja będzie przewozić ludzi kajakami, skoro nie pozwala przechodzić przez ten tymczasowy przejazd. Zobaczymy. Na razie iście dantejskie sceny rozgrywają się na skrzyżowaniu przy kościele Świętego Józefa. Są światła, tyle że nie wiadomo po co. Kierowcy mają je tam, gdzie słońce nie dochodzi. Jeżdżą ludziom po plecach, albo po stopach, albo po sobie nawzajem. Korki sięgają lasu. To są prawdziwie dantejskie sceny, a tam gdzie miały one być, jest zupełnie normalnie. Przyznaję jednak, że wolę być pieszą, niż zmotoryzowaną, przynajmniej na razie.

2 komentarze:

  1. Przez te upały nawet sprzęt elektroniczny odmawia posłuszeństwa ;).
    A "klimy" w aucie niestety niet :/...

    OdpowiedzUsuń
  2. Codziennie jeżdżę przez wiadukt. Oby nie popłynął! Ale wolę być zmotoryzowaną niż pieszą:)

    OdpowiedzUsuń